wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział II

Jade szybko wybiegła z samochoodu, aby jak najszybciej spotkać się z chłopakami w Dziurawym Kotle - barze niewidocznym dla mugoli, z którego dało się przejść na Pokątną. Kiedy tylko otworzyła drzwi, od razu rzuciła jej się w oczy znajoma czarnowłosa postać w okularach. 
- James! - Jade rzuciła się w jego kierunku i mocno go uścisnęła. - Nawet nie wiesz, jak się za wami wszystkimi stęskniłam! Jak tam z Lily, dalej cię unika? 
- No kogo moje piękne oczy widzą! Jade - nasza jedyna, wyjątkowa i niepowtarzalna Huncwotka! Też się za wami stęskniłam - James ze śmiechem odwzajemnił jej uścisk. - Lily dalej mnie nie lubi, ale się nie zniechęcam. A Syriusza gdzie zgubiłaś? 
- Powinien zaraz przyjść, pomaga przepakować bagaże bagaże do samochodu twoich rodziców i jeszcze ustala sobie ostatnie rzeczy z Regalusem - dziewczyna spojrzała na niego znacząco. 
- Jeśli tak to spoko - James wyszczerzył zęby w uśmiechu. - O, popatrz, już idzie. 
- Rogaczu, ale ja cię dawno nie widziałem! - Syriusz rownież uścisnął go jak brata. - Przytyłeś stary! 
- No a ty schudłeś - James szturchnął go przyjacielsko. - Matka dalej cię głodzi? 
- Nooooo... Jade przemyca dla mnie jedzenie - ze śmiechem poczochrał dziewczynie włosy, a ona spojrzała na niego z rządzą mordu w oczach. - Ej, a Lupin i Glizda gdzie? 
- Czekają już na nas pod księgarnią Esy i Floresy, bo jak zwykle jesteście już spóźnieni. 
- Dużo? 
- 15 minut. 
- No sorki, straszne korki były - Syriusz wyszczerzył się do niego. - Ale już jesteśmy, kupujemy szybko rzeczy i można zacząć wielki tygodniowy melanż! Co wy na to, żeby wybrać się do jakiegoś mugolskiego sklepu i kupić trochę wódki? Podobno polska najlepsza - uśmiechnął się chytrze do Jamesa, który odpowiedział mu takim samym uśmiechem. Tak, to na pewno będzie fajny tydzień. 
***
Remus stał pod księgarnią, nerwowo ściskając w rękach zawijątko. Było to coś, co miał przekazać Jade od jego matki, jednak nie miał pojęcia, co to może być. Był zdenerwowany spotkaniem z przyjaciółmi, do tego wszystko bo bolało, po wyjątkowo bolesnej przemianie, podczas której dodatkowo musiał natknąć się na jakiegoś wielkiego rozwścieczonego dzika z młodymi. Skrzywił się, na samo wspomnienie wczorajszej nocy. Nagle poczuł, że ktoś od tyłu zasłania mu oczy. Odwrócił się, od razu przytulając stojącą za nim Jade. Boże, jak ta dziewczyna ładnie pachnie! Całą siłą woli puścił ją i uśmiechnął się do niej promiennie. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. 
- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłam! Wszystko w porządku? 
- Taaa... 
- Dobra, przecież widzę, że nie jest w porządku - dziewczyna przyjrzała się nowym bliznom na jego twarzy i dłoniach. - Co się stało? No mów, przecież ja nie gryzę, postaram się jakoś pomóc! - powiedziała to w taki łagodny i uroczy sposób, że Remus miał ochotę ją przytulić i nigdy nie puścić. Troszczyła się o niego! Ta cudowna nieziemska istota się o niego troszczyła! Nie mógł jej jednak powiedzieć całej prawdy. Nie teraz i nie tutaj. 
- Wszystko w porządku, serio, po prostu mój mały futerkowy problem znowu daje o sobie znać - zdobył się na wymuszony uśmiech. - O, zapomniałbym, masz, to od mojej mamy, miałem ci to przekazac - starając się zmienić temat, wcisnął jej do ręki małe zawiniątko. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem. Przecież nie oczekiwała żadnego prezentu, urodziny ma dopiero za tydzień. Delikatnie rozwinęła zawiniątko i jej oczom ukazał się piękny naszyjnik, zawieszony na rzemyku maleńki złoty lew. Obok była jeszcze kartka. 

Jade, kochanie! 
Remus opowiadał mi, że od kiedy jesteś animagiem, masz problem ze swoimi zmianami wyglądu. Ten drobiazg ma ci w tym troszeczkę pomóc, mam nadzieje, że się podoba. Ucałowania ode mnie i mojego męża (mam nadzieje, że Remus ucałuje cię osobiście, więc nie muszę tego pisać). 
Hope Lupin

Dziewczyna drżącymi rękami wyjęła naszyjnik, przyglądając mu się uważnie. Był naprawdę piękny, a fakt, że dała jej go matka Lupina sprawiał, że naszyjnik miał dla niej jeszcze większe znaczenie. Ze łzami w oczach wspięła się na palce i zarzuciła Remusowi ręce na szyję. 
- Luniaczku, to jest cudowne, bardzo ci dziękuję! - wyszeptała i delikatnie pocałowała go w policzek, a chłopak poczuł się tak, jakby tysiące motyli tańczyło makarenę w jego żołądku. Tak, kochał ją, pokochał ją już wtedy w pociągu, kiedy siedząc na kolanach u Syriusza, zagadała do niego, a on zakochał się w tych jej pięknych oczach. Kochał ją, no ale kurde, jest przecież wilkołakiem! Co, jeśli kiedyś, niechcący zrobi jej krzywdę? Nie wybaczy sobie tego! Ale przecież ona jest animagiem, zna cię od pięciu lat i nigdy nie uważała, że to, że jesteś wilkołakiem to coś złego! - podpowiadał jakiś cichy głosik w jego głowie. No tak, ale przecież ona i tak by go nie chciała... Jest piękną dziewczyną, w której kochają się tysiące chłopaków, a on? Jakimś durnym kujonem i prefektem, z bliznami na twarzy. Poza tym, ten anioł uważa go tylko za przyjaciela... Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się z niej tych dziwnych myśli i po prostu mocno objął ją ramieniem, wciągając do płuc czekoladowy zapach jej włosów. Nie wiedział, że w tej samej chwili w głowie dziewczyny rozgrywa się bardzo podobna walka, pomiędzy sercem a rozumem...
Ich chwile szczęścia przerwał cichy gwizd Syriusza, który stał kawałek dalej, razem z Jamesem i Peterem. 
- Dobra gołąbeczki, zbieramy się, moi rodzice już czekają - James uśmiechnął się do nich, puszczając oko do Remusa, który spłonął rumieńcem. Co dziwne, rumieniec wkradł się rownież na twarz Jade. 
- Ale... My nie mamy książek? - spytała z wahaniem. - A ja miałam jeszcze kupić sobie miotłę! 
- O to się nie martwcie - Syriusz spojrzał na nich z huncwockim uśmiechem na ustach. - Nie chceliśmy wam przerywać, więc sami zrobiliśmy za was zakupy! 
- Wyglądaliście razem tak słodko! - zapiszczał dławiący się ze śmiechu Peter. 
- Spadaj Glizda! - Jade fuknęła na niego jak rozwścieczona kotka. - Nie muszę ci chyba przypominać, że dla szczura bliskie towarzystwo głodnego i złego kota raczej nie jest bezpieczne! 
Chłopak zapiszczał i wycofał się, wpadając na stojące za nim skrzynie, a pozostali Huncwoci ryknęli śmiechem. Peter spojrzał na nich z wyrzutem, jednak po chwili do nich dołączył. Byli to w końcu Huncwoci - na nich nie dało się gniewać, a on, Peter, był dumny, że jest jednym z nich. 
***
Kiedy tylko wszyscy w piątkę znaleźli  się u Jamesa, a Jade poszła się wykąpać (chociaż wszyscy byli zgodni, że pachnie bardzo ładnie), rozpoczęło się przepytywanie. 
- Dobra Luniaczku, Jade teraz nie ma, to sie spowiadaj, co się tak obściskiwaliście na Pokątnej? - spytał Syriusz z błyskiem w oku. 
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi, po prostu mnie przytuliła, to wszystko - Remus nagle niezwykle zainteresował się swoimi butami.
- Czyżby? - do Syriusza dołączył James, uśmiechając się w wyjątkowo huncwocki sposób. - Bo my widzieliśmy coś zupełnie innego...
- Co widzieliście? - tym razem chłopak spojrzał na nich z widocznym przerażeniem w oczach. 
- Wystarczająco dużo Luniaczku, wystarczająco dużo... Więc teraz lepiej nie ściemniaj, tylko lepiej się tłumacz - Łapa puścił mu oko, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Rogaczem. 
- Muszę? - widząc zdecydowany wzrok przyjaciół, Lupin westchnął głośno. - Nic takiego się nie stało, po prostu dała mi buziaka w policzek, bo przekazałem jej prezent od mojej mamy... 
- Ale chciałbyś, żeby coś się stało, no nie? - tym razem do rozmowy wtrącił się Peter, zapominając na chwilę o swoich słodyczach. - Ona jest taka słodka jak najlepsza czekolada z Miodowego Królestwa! - wykrzyknął, sprawiając, że przyjaciele demonstracyjnie się od niego odsunęli. 
- O kim rozmawiacie? - nagle w pokoju pojawiła się... 
- Ruda? - Syriusz aż zakrztusił się czekoladową żabą. Skąd w ich pokoju nagle znalazła się LILY EVANS? 
- Liluś, umuwisz się ze mną? - Potter również mocno się zdziwił, jednak zaraz przywołał na twarz swój typowy huncwocki uśmiech. 
- Taaa, chciałbyś - 'Lily' ze śmiechem poprawiła grzywkę, która zasłaniała jej niebieskie oko i przy okazji zdzieliła Jamesa po głowie. - No ale nieźle mi wyszło, no nie? 
James, który patrzył na nią z otwartymi ustami pokiwał z niedowierzaniem głową. 
- Wow. Serio, myślałem, że jakimś cudem deportowała tu się Evans. 
- Spoko - dziewczyna uśmiechnęła się, zamknęła oczy i już po chwili stała przed nimi zwykła Jade. - Tak o wiele lepiej. No dobra, to teraz mówcie, w kim takim zakochał się nasz maleńki Lunieczek? - usiadła miedzy Blackiem i Potterem, dokładnie na przeciwko Lupina i z huncwockim uśmiechem na ustach popatrzyła mu w oczy. 
Remus poczuł, że od tego spojrzenia jej pięknych oczu robi mu się gorąco. Musiał jak najszybciej opłukać twarz wodą. Szybko wstał i wybiegł do łazienki, mamrocząc coś o tym, że pilna potrzeba i już go nie było. Pozostali w pokoju Huncwoci spojrzeli po sobie znacząco. W końcu odezwał się Syriusz, z miną, z której nie można było nic odczytać. 
- Myślę, że Lunatyk sam ci o tym powie, kiedy dojrzeje do tej decyzji. Albo możemy mu troszkę pomóc - na jego twarzy znowu można było dostrzec znajomy uśmiech. - Co powiecie, na grę w butelkę? 
- Może być - dziewczyna wzruszyła ramionami. W sumie pytanie było skierowane głownie do niej, bo pozostali zawsze byli chętni. - Ale pod jednym warunkiem, nie każecie mi całować nikogo, W SZCZEGÓLNOŚCI Glizdy! 
- Ale czemu nie? Masz coś do naszego kochanego Glizdagonka? Czy po prostu wolisz całować Luniaczka? - Syriusz poruszył znacząco brwiami, za co oberwał od Thirwall poduszką. - Au, a to za co? 
- Za niewinność - Jade bardzo starała się ukryć rumieniec, który wkradł się na jej policzki. - A idź se sam całuj Petera, czy Pottera, czy kogo tam sobie wolisz - w jego stronę poleciała kolejna poduszka. 
- No, Jadeuniu, tylko proszę bez agresji - miedzy nimi ze śmiechem stanął James, za co od razu dostał podwójnie poduszką - od Jade i od Łapy, bo nie trafił w Jade. Rogacz nie pozostał im dłużny. Po chwili do bitwy dołączyli jeszcze Peter i Lupin, który właśnie wrócił z łazienki. Kiedy skończyli zabawę, cały pokój był zawalony pierzem i nie było w nim ani jednej całej poduszki. 
Kiedy w końcu zostało posprzątane i każdy leżał już w swoim łóżku, James nagle wpadł na pewien genialny, jego zdaniem, pomysł. 
- Ej, Łapciu, a gdyby tak znaleźć Jade jakiegoś fajnego chłopaka? - szturchnął zasypiającego już Syriusza. 
- Zapomnij stary, ja się już w takie rzeczy nie pakuje - Łapa przewrócił się na drugi bok, przy okazji przykrywając się mocniej kołdrą. 
- Ale no weź! Proooooszę! Żeby się tak jakoś zbliżyły z Lilką, to wtedy moża zacznie z nią gadać o tym, jacy jesteśmy fajni! 
- Spadaj człowieku, ja chcę spać! I niby kogo takiego chcesz jej znaleźć? 
- A na przykład Lunio? 
- Co Lunio? 
- No gdyby tak ją z Luniaczkiem zeswatać? To łazilibyśmy na potrójne randki! Ja z Lilką, Jade z Luniem a ty też byś sobie kogośtam znalazł! No i jeszcze Peter ze swoją czekoladą! Fajnie byłoby, no nie? 
- Może... Ale daj mi się wreszcie wyspać! Jak mnie jeszcze raz obudzisz, to uwierz mi, jak jutro rano wstaniesz, będziesz miał nie miłą niespodziankę! - warknął i jeszcze głębiej zagrzebał się w kołdrze. Po chwili z jego łóżka zaczęło dobiegać miarowe chrapanie. 
James tylko roześmiał się sam do siebie. Tak, jego genialny plan naprawde był wspaniały. Przecież naturalnym odruchem każdej dziewczyny, było pochwalić się swoją nową zdobyczą, a z tego roku w Gryffindorze tylko one dwie - Ruda i Czarna. Więc kiedy tylko Jade zacznie chodzić z Remusem, od razu będzie musiała opowiedzieć o tym jakiejś dziewczynie - i wtedy wypadnie na Lily. Zaczną opowiadać sobie wszystko, staną się najlepszymi przyjaciółkami, wtedy Ruda przekona się, że James wcale nie jest taki zły i da mu szanse. Tak, plan był naprawde wspaniały. Chłopak z samozadowoleniem spojrzał na swoje zdjęcie, wycięte z Proroka Codziennego, przedstawiajace go w chwili łapania złotego znicza. Pod zdjęciem był podpis "Czyżby najlepszy szukający naszych czasów?" 
- James, jesteś wspaniały, zabójczo przystojny, inteligentny, a do tego jeszcze z ogromnym talentem do quidicha! - uśmiechnął się do zdjęcia. - Zdobędziesz wszystkie laski, żadna ci sie nie oprze, a Lilka już niedługo będzie twoja! Będziecie żyć długo i szczęśliwie, jak jacyś... Au! - przerwał, bo poczuł nagły cios w tył głowy. Za nim stał rozczochrany Syriusz w samych bokserkach, a w ręce trzymał poduszkę. - Co ci?
- Potter, pedale, wiesz która godzina?
- 1 w nocy? 
- 3 w nocy, a ty dalej gadasz do zdjęcia! Jesteś moim najlepszym kumplem, ale obiecuję ci, jak mnie jeszcze raz obudzisz, to rano obudzisz się w jednym łóżku z Glizdą  bez ubrań! 
- Spoko Łapciu, wrzuć na luz, już idę spać - wyszczerzył do niego zęby. - A więc co sądzisz o moim genialnym planie? 
Tego już było Łapie za wiele. Rzucił w Rogacza poduszką, jednak ten nie pozostał mu dłużny. Niechcący jedna poduszka trafiła w Jade, która obudziła Remusa i Petera i już po chwili wcześniej przerwana walka rozgorzała na nowo. Było im wszystko jedno, że jest już prawie ranek - byli przecież Huncwotami i mieli wakacje. Nic się chyba nie stanie, jeśli raz będą mieli sińce pod oczami - mają teraz czas, aby przede wszystkim dobrze się bawić! 
~~~~~
Tutaj taki rozdział, napisany prawie w całości na fizyce, przez co dostałam jedynkę za nieuważnie na lekcji i teraz muszę przepisywać od początku cały zeszyt, ale sądzę, że było warto ;P Pokazuje on relacje panujące między Huncwotami i ich sposób bycia ;D 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!! 

Mam nadzieje, że pod tym postem będzie więcej komentarzy niż pod poprzednim ;* 

6 komentarzy:

  1. superowy :*
    bitwa na poduszki XD
    Lupin + Jade ^^
    ciekawe, kiedy Potter będzie z Lily ;D
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, ale ja głupia i tępa na dodatek! Przez ten cały czas od ukazania się prologu byłam pewna, że obserwuję twojego bloga i sobie myślę dlaczego tak długo nic nie ma. Teraz na komórce całkiem przypadkiem wcisnęłam Twój adres bloga zamiast innego i moja mina typu WTF? widząc dwa nowe rozdziały. Dlatego też przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ponieważ pędziłam do tego ;)
    Notka mi się podoba i jak to sama określiłaś; ukazuje ich wewnętrzne relacje. Wiem, że PONOWNIE zarzucam Ci moją wolę, ale Jade ma być z Syriuszem ;P
    Jeszcze takie małe spostrzeżenie. Nie lubię ludziom wytykać ich błędów, ale notorycznie piszesz "umuwisz" zamiast "umówisz". Ja także nie jestem idealna, ale to jedyny błąd, który się mocno rzuca w oczy.
    Troche się rozpisałam, więc już kończę i tradycyjnie:
    Weny, weny i jeszcze raz WENY!
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah, bardzo dziękuje, wiem, ze popełniamy błędy ortograficzne, moja polonistka też ciagle sie o to czepia, postaram sie poprawić ;P A co do Jade z Syriuszem to raczej nie wyjdzie, bo oni są tak bardziej jak rodzeństwo :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś genialna! Ja już wszyściuteńko rozumiem o tych całych Huncwotach (no może nie wszyściuteńko, ale na pewno większość). I ten rozdział jest taki śmieszny, co z pewnością jest jego wielkim atutem. Jade tak wykiwała chłopaków. Ha! Dziewczyny górą. Szykuje się niezły romansik (mam na myśli Remus+Jade). I Potter gadający do zdjęcia. Po prostu bombowe. Może faktycznie jego "genialny" plan zadziała i będzie z Lily. Ogólnie, jak już ktoś napisał, popełniasz błędy, ale w ogólnym geniuszu rozdziału można je łatwo przeoczyć :).
    Podrawiam i życzę weny!
    Twoja
    Krytyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne *.*
    Kocham Jamesa, podoba mi się, jak przedstawiłaś Huncwotów. Oby tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń