piątek, 8 listopada 2013

Rozdział I

Jade siedziała na parapecie w swoim pokoju, obserwując latającego na miotłach Jonathana i Regalusa. Już miała tego wszystkiego dość! Ciągłych nieudanych prób zaproszenia jej przez Regalusa, wykładów Jonathana, o tym, jak to on doskonale zdał wszystkie sumy (oprócz obrony przed czarną magią, bo, jak stwierdził, obrona nie będzie mu do niczego potrzebna) i cowakacyjnego szlabanu Syriusza, za to, że ośmielił się trafić do Gryffindoru i jeszcze ściągnął Jade na złą drogę. Na samo wspomnienie matki Syriusza, dziewczyna przewróciła oczami. Walburga Black była przesadzistą kobietą, gotową wydziedziczyć Syriusza, za to zakochaną w Ragalusie. Do tego była przekonana, że Jade byłaby idealną dziewczyną dla jej kochanego syneczka. Na szczęście już jutro razem z Syriuszem, Jonathanem i Regalusem wyjeżdżają na Pokątną kupić podręczniki i nową miotłę dla Jade, a tam spotkają się z Jamesem, Remusem i Peterem - pozostałymi Huncwotami. A zaraz po zakupach wszyscy jadą na ostatni tydzień wakacji do Jamesa. Jade uśmiechnęła się do swoich myśli. Tak, na szczęście to już jutro, nie wytrzymałaby, gdyby miała dłużej  siedzieć sama, tylko z tymi idiotami. Było jej cholernie nudno. Zręcznie jak kot ześlizgnela się z parapetu i zawołała swojego pięknego, białego jak śnieg puchacza Neptuna i przywiązała mu do nogi kartkę z kilkoma pospiesznie naskrobanymi słowami. 

Dasz radę się dzisiaj wymknąć, czy Stworek znowu na ciebie podkabluje? Jeśli dasz radę, czekam tam gdzie zwykle. 
Jade

Wypuściła Neptuna, szepcąc mu do ucha, że ma lecieć prosto do Syriusza i poczekać na odpowiedź. Ptak spojrzał na nią swoimi pięknymi, złotymi oczami i dziobnął ją delikatnie w palec, pokazując tym samym, że wszystko będzie dobrze i nie ma co się martwić. Przecież wykonywał takie polecenia bardzo często, od przeszło pięciu lat! 
Po chwili była już odpowiedź, naskrobana tym znajomym koślawym pismem, który od razu wywołał uśmiech na jej twarzy. Szybko rozwinęła pergamin i przeczytała notkę. 

Jasne, że dam radę! Stworek już nic nie powie, ucieka, kiedy mnie widzi, od dnia, kiedy porządnie oberwał ode mnie patelnią. To za 15 minut pod naszą sosną? 
Łapa
PS.: Jak możesz, przynieś coś do jedzenia, bo nie jadłem nic od rana. Mama się wkurzyła i zamknęła mnie w pokoju za to, że zabrałem Dupalusowi wasze wspólne zdjęcie (to, gdzie gratuluje ci dobrego meczu) i dorysowałem mu wąsy. 

Dziewczyna wybuchła perlistym śmiechem i pogładziła zadowolonego z siebie Neptuna po głowie. Narzuciła na siebie bluzę, wzięła koszyk, do którego włożyła resztkę kurczaka z obiadu, świeżo upieczone bułeczki i butelkę świeżego mleka i pisząc do rodziców krótki liścik, że wychodzi, opuściła dom, aby udać się na tajne spotkanie z przyjacielem. 
***
Ktoś patrzący z boku na tą scenę, z pewnością nie zauważyłby w niej nic dziwnego, po prostu wielki czarny pies, goniący pięknego czarnego kota, z niezwykłymi dwukolorymi oczami. Gdyby jednak przyjrzała im się uważniej, mógłby zauważyć, że wcale nie jest to taka całkiem normalna scena. Po pierwsze, zwierzęta wyglądały, jakby po prostu, najzwyczajniej w świecie się bawiły - pies nie warczał, nie szczekał, nie chciał zrobić kotu krzywdy, kot jakoś nie starał się specjalnie uciec. Gdyby ten ktoś przyglądał im się w dalszym ciągu, zdziwiłby się na pewno o wiele bardziej, ponieważ wybawiwszy się, kot i pies znikli, a zamiast nich pojawiła się dwójka młodych ludzi - drobna, czarnowłosa dziewczyna, z jednym okiem niebieskim a drugim zielonym i wysoki, przystojny chłopak, z czarnymi włosami i uśmiechem gwiazdy filmowej. Rozłożyli się pod drzewem, jedząc kanapki, popijając świeżym mlekiem i roznawiając. 
- Wiesz co, Łapo, tęsknię za chłopakami. I martwię się o Luniaczka, czy wszystko z nim w porządku...
- Nie martw się, już jutro ich zobaczymy, sama się go zapytasz - chłopak uśmiechnął się i objął ją ramieniem. - Ja to tam najbardziej tęsknię za Smarkiem, ciekawa jestem, jak tam sobie radzi z Lily. 
- Hahaha, no baaaardzo śmieszne - dziewczyna szturchnęła go przyjacielsko w żebra. - Przecież wiesz, że wszystko w porządku, inaczej jego rodzice już by nas, a przynajmniej ciebie, poinformowali. Przecież wiesz, jak cię kochają - oddał jej kuksańca i zabawnie zmarszczył brwi. - A tak ogólnie, to kiedy zaczęłaś mowić na Remusa 'Luniaczek', co? 
- Noooooo... - na jej twarz wkradł się rumieniec, co Syriusz szybko podchwycił. 
- Oooooooooch, jak uroczo! 
- Spadaj debilu! 
- Powiedz, kiedy będą małe Huncwociątka? 
- A co ja, Trelawney jestem? Pewnie, kiedy James w końcu poderwie Lily, oświadczy się jej, wezmą ślub i Lily zajdzie w ciążę! A nie mam pojęcia, kiedy dokładnie! 
- Ale mi chodziło o małe Luniątka, nie Rogaczątka - Syriusz znacząco poruszył brwiami, patrząc z satysfakcją na Jade, która starała się zachować kamienną twarz, w końcu jednak wybuchła śmiechem. 
- Sam sie lepiej zajmij malutkimu Łapiątkami, a nie tu innych popędzadz, głupku jeden! 
- Niestyty - tu Syriusz zrobił dramatyczną minę - Żadna nie jest mnie godna! Umrę w samotności! 
- Dla mnie Remus jest tylko przyjacielem, nikim więcej, więc, błagam cię, uspokój się i w końcu przestań mnie ze wszystkimi swatać! Albo próbujesz mnie na siłę umuwić z jednym ze swoich kumpli, bo, jak twierdzisz, są godni zaufania, albo odganiasz wszystkich fajnych chłopaków! Ja nie jestem małym dzieckiem, Syriuszu, umiem o siebie zadbać! - w jej oczach zebrały się łzy, które dziewczyna szybko otarła wierzchem dłoni. 
- Ej, księżniczko, nie płacz - chłopak przygarnął ją do siebie. 
- Ja nie płaczę, po prostu mi się oczy pocą! 
- Taaaa, jasne, oczywiście... - mocniej ją przytulił. Z doświadczenia już wiedział, że nie należy się z nią kłócić, bo chociaż jego argumenty brzmiały sensowniej, ona tupiąc i fochając się, sprawiała, że sprawa była z góry przegrana. Ale właśnie taką ją kochał - jego kochana mała Jade, jego mała siostrzyczka. Zrobiło się już ciemno, dochodziła północ, więc Syriusz stwierdził, że czas już wracać. Zresztą musieli się jeszcze spakować na jutro, a Regalus i Jonathan na pewno zauważyli nieobecność Jade. - Chodź mała, wracamy, późno już, odprowadzę cię. I nie mów, że jesteś już duża i dasz sobie radę, bo jak znowu cię napadnie jakiś pijany mugol, to juz nie będzie tak miło. 
- A jak coś ci się stanie? Nie ma mowy, jak cię złapią, i do tego ze mną, to będzie masakra! Jonathan to  cię chyba zabije! 
- Ale skąd wiesz, że mnie złapią? - mrugnął do niej figlarnie. - Daj spokój, będę uważać, nic ci się nie stanie! Oprócz tego, przecież nie domyślą się, że to ja z tobą jestem! Dla nich będzie to po prostu wielki czarny pies, a ja będę mógł cię chronić, jeśli coś się stanie! - spojrzał na nią błagalnie. Jade jeszcze przez chwilę się wachała. Razem z Syriuszem, nawet jeśli pod postacią psa będzie jej na pewno raźniej, z drugiej strony jednak, nie chciała narażać go na niebezpieczeństwo. W końcu uległa. 
- Dobra, ale nie wchodzisz w obręb światła i idziesz tam jako pies - westchnęła głośno. 
- Jak sobie panienka życzy - chłopak puścił jej oko i już po chwili zamiast niego stał wielki piękny czarny owczarek, z długą aksamitną sierścią, uśmiechając się w jakiś taki psi sposób. 
- Taki jesteś o wiele fajniejszy, wiesz? - Jade ze śmiechem podrapała go za uchem. Jak większość dziewczyn, miała słabość to tej jego psiej postaci, ponieważ dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Kiedy był przy niej, wiedziała, że nic złego nie może jej się spotkać. 
Droga do domu minęła im spokojnie. Smutno było jedynie, kiedy nadszedł czas rozstanie. Pocieszało ich jedynie to, że od jutra spędzą ze sobą i pozostałymi Huncwotami jeszcze tydzień na wspólnych postach, zanim w końcu udadzą się do Hogwartu, aby rozpocząć piąty już rok nauki w szkole magii i czarodziejstwa.
***
Następnego dnia Jade wstała wcześnie. Nie tyle, że musiała, po prostu jakoś nie mogła spać. Rozczesała swoje długie czarne włosy, zrobiła delikatny makijaż, podkreślający jej piękne oczy i zajrzała do szafy, z problemem, który męczył chyba każdą dziewczynę - w co by się dzisiaj ubrać? W końcu zdecydowała się na czarne rurki, białą koszulkę na krótki rękaw z lwem i napisem Gryffindor Rules oraz swoje ukochane czarne trampki. Do tego szalik w złoto-bordowych barwach domu i była gotowa. Z uśmiechem na twarzy zeszła do kuchni, gdzie czekało na nią już gorące śniadanie, przygotowane przez mamę - naleśniki z czekoladą i truskawkami. Nadal się uśmiechając, usiadła do stołu i od razu została zmierzona przez brata surowym spojrzeniem. Jonathan nadal miał do niej pretensję, że nie trafiła do Slytherinu i do tego jeszcze obnosiła się z tym faktem, jednak dziewczyna miała to gdzieś. W Gryffindorze dowiedziała się, czym jest prawdziwa przyjaźń i nie obchodziło jej, że, jak to określił Jonathan, zadaje się z samymi 'zdrajcami krwi'. Zjadła śniadanie nie zaszczycając nawet brata spojrzeniem. Kiedy tylko usłyszała dzwonek, od razu rzuciła się do drzwi, aby powitać w nich Syriusza i Regalusa. 
- Syriusz!!! - pisnęła i rzuciła mu się w ramiona. - Tak bardzo się stęskniłam! 
- Ja za tobą też, księżniczko! - Syriusz złapał ją, podniósł do góry i zaczął kręcić się dookoła własnej osi, nie zważając na Regalusa, który miał minę, jakby zjadł coś nieświeżego. Kiedy wreszcie wypuścił ją z objęć, oboje mieli już uśmiechy na twarzach. Regalus odchrząknął głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. 
- Witaj Jade, chce ci tylko powiedzieć, że dawno cię nie widziałem no i... 
- O, siema Reg, Jon jest w kuchni, my na razie idziemy do mnie do pokoju, Syriusz pomoże mi znieść kufer. Zawołacie nas, kiedy już będziemy jechać do na Pokątną - nie zważając na Regalusa, który chyba chciał coś jeszcze powiedzieć i chwyciwszy Syriusza za ramię, pociągnęła go na górę, do swojego pokoju. Kiedy już znaleźli się na miejscu, obydwoje dostali ataku niekontrolowanego śmiechu. 
- Hahahah, jego mina była bezcenna - Syriusz ze śmiechem rzucił się na jej łóżko. - Wiesz, że on dzisiaj od rana ćwiczył przed lustrem, żeby ci powiedzieć, że ładnie wyglądasz? Ale i tak wymiękł.
- Serio? - Jade również pokładała się ze śmiechu. - A ty skąd to wiesz? 
- No przecież mam pokój obok niego, no nie? Czekaj, pokażę ci, jak wyglądał, kiedy dorobiłem mu wąsy na twoim zdjęciu - zrobił minę, jakby kot nasikał mu do butów i piskliwym głosem zaczął przedrzeźniać brata. - Ty! Jak ty mogłeś? To było moje jedyne zdjęcie z Jade, a ty je zniszczyłeś! Teraz, jeśli ona to zobaczy, to będę już zupełnie skreślony!
- Spoko, szkoda tylko, że nie wie, że od początku był skreślony. Szkoda, bo nawet ładny jest, ale przykro mi, nie przepadam za śmierciożercami - w tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi, a zaraz potem w jej pokoju stał zakłopotany Regalus. 
- Macie już zejść na dół, zaraz wyjeżdżamy...
- Jasne Regalusie, zaraz - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, pododując u niego szybsze bicie serca. - Chcę ci tylko przekazać, że moim zdaniem ty również dzisiaj ładnie wyglądasz. 
Syriusz parsknął głośnym śmiechem, a uśmiech na twarzy Regalusa zaczął nieprzyjemnie przypominać to, co kot ma pod ogonem. Zmierzył Syriusza pełnym nienawiści skojarzeniem i błyskawicznym ruchem ręki wyciągnął z rękawa różdżkę. 
- Powiedziałeś jej to! Powiedziałeś! Nienawidzę cię, już nie jesteś moim bratem! Avada Kedav... 
- STOP! - głos Jade był tak silny, że Regalus poleciał na przeciwległą ścianę, a z jego ręki wypadła różdżka. Jade podeszła do niego i pomogła mu wstać. - Reg, nie możesz używać zaklęć niewybaczalnych! SZCZEGÓLNIE zaklęcia uśmiercajacego, SZCZEGÓLNIE u mnie w domu i SZCZEGÓLNIE, że nie jesteś jeszcze pełnoletni! Wiesz, jakie możesz mieć przez to kłopoty? Przecież to twój brat! Naprawde chcesz go zabić? - jej głos był łagodny, lecz w jej oczach widać było smutek. Normalnie chłopak byłby szczęśliwy, że dziewczyna która kochał zwróciła na niego uwagę, tym jednak razem złość go zaślepiła. Nie zauważył nawet, że zdrobniła jego imię. Wyrwał się jej i popchnął ją na ścianę, tak, że upadła. 
- Spierdalaj - mruknął i skierował swój wzrok na brata. - Zginiesz. Zginiesz niedługo i to z mojej ręki. Zaatakuję cię w Hogwarcie, gdzieś, gdzie twoja laska nie będzie już mogła cię uratować! 
Syriusz nic nie odpowiedział. Klęczał przy nieprzytomnej Jade, trzymając ją w ramionach. Po jego policzkach spływały łzy, których nawet nie próbował ukryć. Kiedy podniósł głowę i spojrzał na brata, w jego oczach było tyle bólu i nienawiści, że dopiero teraz do Regalusa dotarło, co takiego zrobił. 
- Ja... Ja przepraszam! Nie mam pojęcia, co takiego mnie napadło! To... To było niechcący! Ty... Ty wiesz, że ja ją kocham! - po jego policzkach również zaczęły spływać łzy. 
- Jeśli coś jej się stanie... Jeśli ona się nie obudzi... - Syriusz zacisnął dłonie w pięści, w geście bezsilnej złości. - To, przysięgam, dorwę cię i zabiję, choćbym miał przeszukać cały świat, aby cię znaleźć! 
- Jeśli z mojej winy coś jej się stanie, to nie będę uciekać... - wyszeptał cicho Regalus, bardziej do siebie niż do brata. Nie wiedział, co zrobiłby, gdyby naprawdę coś jej się stało. Przecież w tamtej chwili to nie był on, czuł, jakby ktoś inny zawładnął jego ciałem, zmuszając go to zrobienia tego. On sam, z własnej woli nigdy nie zrobiłby czegoś takiego Jade. Przecież ją kochał, wszyscy to wiedzieli! Wszyscy oprócz niej... Chłopak stwierdził, że gdy tylko dziewczyna się obudzi, wyzna jej, co do niej czuje. Jednak mijały cenne minuty a dziewczyna wciąż leżała bez życia na podłodze. 
Nagle gwałtownie otworzyła oczy i zaczęła z trudem łapać powietrze. Kiedy tylko zaczęła jako tako normalnie oddychać, spojrzała Syriuszowi w oczy i wyszeptała jedno jedyne zdanie. 
- Musimy szybko jechać na Pokątną. Remus ma kłopoty. Czuję to...
~~~~~
Pierwszy rozdział za mną, mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu tak samo, jak prolog ;) Nie mam pojęcia, co napisać, więc przypomnę jeszcze tylko, że 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;>

3 komentarze:

  1. Więc tak: w ogóle słabo to całe potterowskie gadanie ogarniam, ale mimo to mi się podoba. Po prostu masz świetny styl pisania, śmieszne teksty i co najważniejsze umiesz zaciekawić czytelnika. Dlatego mimo że nie do końca rozumiem fabułę, to nadal będę czytać (w końcu praktyka czyni mistrza). Ciekawe, o co chodzi z tym całym Regulusem. A poza tym wydaje mi się, że Syriusz (tak nawiasem mówiąc jego teksty mnie rozwalają) się cichcem podkochuje w Jade. Życzę dużo weny do pisania i prowadzenia obydwóch blogów!
    Krytyczka ;)
    PS Tak, to ja - Krytyczka z Twojego poprzedniego bloga :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział :D
    co się stało Regalusowi, że tak dziwnie się zachował??? O.o
    Syriusz jest najlepszy *__*
    jestem ciekawa, co się stanie dalej, więc...
    1. z nie cierpliwością czekam na kolejny post ^^
    2. PISZ!!! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz muszę na razie napisać rozdział na bloga o Percym ;)

    OdpowiedzUsuń