sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział VI

Jade stała nad przyjacielem, trzymając go za ręce. Płakała. Stojący obok niej James objął ją ramieniem. W jego oczach również czaiły się łzy. Chociaż wiedział, jak absurdalnie to brzmi, nadal uważał, że to jego wina, że Syriusz postanowił się zabić. 
- Chodź już, Czarna, on nie żyje, musimy o tym kogoś powiadomić, jego rodzina ma prawo wiedzieć. 
- Nie Rogaczu, ja go nie zostawię - otarła łzy wierzchem dłoni. - Ty idź po Dumledore'a, ja chcę z nim jeszcze chwilę zostać sama. 
Chłopak chciał zaoponować, widząc jednak smutne oczy Czarnej, tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju. Wiedział, że Jade będzie próbowała go jakoś uratować. Wiedział również, że chociaż jego siostra ma niezwykłe magiczne zdolności, nawet jej się to nie uda. Nie, żeby wątpił w jej magiczne umiejętności, po prostu wiedział, że to niemożliwe. Nie chciał jednak odbierać jej tej ostatniej nadziei. 
Kiedy tylko chłopak wyszedł i zamknął za sobą drzwi, Jade przycupnęła na łóżku obok przyjaciela i chwyciła go za ręce. Nie wierzyła, że on mógł zrobić coś takiego tylko dlatego, że ona była na niego zła. Gdy o tym myślała sama miała ochotę podciąć sobie żyły. 
Potrząsnęła głową, chcąc odgonić te myśli. Stop. Jeśli sama sie zabije nie będzie mogła go uratować, a jej wyczulone zmysły nadal czuły drobną iskierkę życia gasnącą w jego ciele. 
Oczywiście nie mogła winić Jamesa za to, że on tego nie wyczuwał. Każdy czarodziej gdy staje się animagiem staje się też odrobinkę tym zwierzęciem, w które się przemienia. James stał się jeleniem, wspaniałym i dumnym roślinożercą, nie mógł więc wiedzieć nic o śmierci i zabijaniu, jeśli sam tego nie doświadczył. Ona natomiast była kotem, mordercą i choć tego nie znosiła, znała to uczucie, gdy z ofiary wycieka ta ostatnia cząstka duszy, gdy staje się ona tylko kawałkiem martwego mięsa. Dlatego też wiedziała, że choć z Syriusza już wylewa się potrzebna mu do życia krew, ta cząstka duszy nadal w nim pozostała, a dopóki ona tam jest, chłopak nie jest martwy. 
- Uratuję cię - szepnęła do przyjaciela podwijając rękawy swojej szaty i wyciągając różdżkę. - Przysięgam na wszystko...
***
Glizdagon błąkał się po korytarzach Hogwartu nie mając co ze sobą zrobić. Był czujniejszy niż i podskakiwał ze strachu na widok każdego cienia, jakby oczekiwał, że ktoś zaraz go napadnie. Chociaż nie była to prawda i w Hogwarcie było bezpiecznie, on czuł, że nic nie będzie już takie jak dawniej. No bo jak miało być, skoro Jade już nigdy im nie zaufa, przez co Syriusz chciał się zabić, Remus włóczy się po szkole jak zombie, obwiniając siebie o wszystko co najgorsze, a James zupełnie stracił cały swój charakter i nawet nie lata za Lily Evans? 
Ta słynna, nieujarzmiona grupa Huncwotów rozpadła się. To, co zdaniem wszystkich miało przetrwać do końca ich życia pękło jak dmuchana bańka. Z tej piątki nieustraszonych dzieciaków pozostał już tylko on, Peter Pettergiew, zbyt przestraszony by starać się cokolwiek zdziałać. Ostoja bezpieczeństwa która otaczała go od ponad pięciu lat zniknęła. 
Co on sam jeden, biedny ma zrobić? Przecież on jest tylko szczurem, nikim więcej, sam sobie nie poradzi! Teraz, gdy pozostali Huncwoci już go  nie ochronią, musi się postarać znaleźć kogoś innego, kto będzie o niego dbać i nie pozwoli go skrzywdzić. 
Westchnął cicho. Chociaż nie podobało mu się to, co zamierzał zrobić, wiedział że to konieczne. 
Z duszą na ramieniu podreptał do sowiarni i przywiązał złożoną na cztery małą karteczkę do nogi Cersei, swojej pięknej, złocistej płomykówki, którą rok temu dostał na urodziny od przyjaciół. 
- Zanieś to do Regalusa Black - wydukał z siebie, starając się ignorować natarczywe i pełne dezaprobaty spojrzenia pozostałych sów jego przyjaciół. - Niech wie, że rozważyłem jego propozycję no i... No niech stracę, ale skoro to dla niego takie ważne... 
Odwrócił się i wpadł prosto na czerwonego ze złości Jamesa Pottera. Po jego minie widać było, że wszystko słyszał i raczej mu się to nie spodziewało. 
~~~~~
Wow! 
No normalnie sama w to nie wierzę ale po ponad pół roku przerwy udało mi się napisać coś na tego bloga ;D 
Mam nadzieje, że chociaż jest taki trochę krótki i po tak długiej przerwie, jednak choć trochę wam się spodoba :3

3 komentarze:

  1. Żartujesz sobie tak? Wszystko co piszesz jest świetne. Dziwie się, że nie masz tu jeszcze żadnych komentarzy ale widocznie te pół roku zrobił swoje. NO i napisałaś dopiero wczoraj.

    Tylko nie wiem w końcu czy Syriusz umarł czy nie... proszę ja chcieć żeby żył!! Jade go uratuje prawda? Powiedź że tak!

    Wracasz na stałe czy żeby nam o sobie przypomnieć? Co? Co?

    Przepraszam czasami rzucam się na kogoś a wcale nie chce.. Ciesze się, że nie porzuciłaś tego bloga i historii nienawidzę kiedy ludzie tak robią.. ojej znowu!

    Nieważne Pozdrawiam cię z tego padołu nietaktu i życze ...

    Eh nie słuchaj ty mnie już ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem głupia nie? Wiem, że tak. Serio powodzenia w dalszym pisaniu i dużo weny i zabawy w trakcie wakacji życze. :D

      Usuń
    2. Bardzo dziękuje za miły komentarz, naprawde miło mnie zaskoczyłaś, bo myślałam ze pisze to tak bardziej dla siebie ;*
      Też nie cierpię, gdy ktoś nagle przerywa pisanie w połowie, więc postaram się, żeby teraz rozdziały pojawiały się w miarę regularnie ;)

      Usuń